Przygody nie opuscily mnie do samego konca. Plan powrotu byl prosty: wylot z Delhi 1.05 o 5.25 rano, przylot do Kijowa o 8.30 i 22 godziny w Kijowie na zwiedzanie miasta. Pozniej wylot z Kijowa o 6.30 nastepnego dnia i powrot do Warszawy 2.05 okolo 9.00.
Na lotnisku w Delhi okazalo sie, ze moj samolot ma 15 godzin opoznienia :) Przewoznik (Aerosvit) zapewnil 5-gwiazdkowy hotel i przejazd w dwie strony dla wszystkich 200 pasazerow.
Dzieki temu, ze bylam chyba jedyna nie krzyczaca na biedna kobiete przy odprawie pasazerka, udalo mi sie grzecznie wyprosic, zeby sprawdzili inne polaczenia do Warszawy, niekoniecznie przez Kijow.
Okazalo sie, ze za 40 minut (a ja jeszcze nie nadalam bagazu) odlatuje samolot Turkish Airlines, ktory leci przez Istambul i stamtad moge sie przesiasc. Znalezli ostatnie 3 wolne miejsca, w biegu wypisali przeniesienie i w ostatniej chwili wsiadlam do samolotu, biegnac przez ogromne delijskie lotnisko tempem chyba 3 min/km, jak w holywoodzkich filmach :) W Istambule czekala mnie jedynie 45-minutowa przesiadka. Wyladowalam w Warszawie juz o 12.50.