Jaipur w ogole chcialam pominac, tak jak postanowilam pominac (ku absolutnemu oburzeniu wiekszosci osob i glebokim zrozumieniu nielicznych) Agre.
Niestety, dopadly mnie po 2 tygodniach pobytu problemy zoladkowe i wolalam podroz podzielic na kawalki, Jaipur byl wiec tylko przystankiem. Na cale szczescie.
Tlok, niesamowicie zanieczyszczone powietrze, kurz, korki, halas jeszcze wiekszy niz zwykle.
W hotelu poznalam znow jakichs ludzi :) Najpierw 2 Australijczykow, pozniej Niemca, z ktorym wzielismy razem riksze i zrobilismy wieczorny objazd po miescie. Zobaczylismy Lake Palace, bylismy w stadninie sloni, fabryce tkanin i fabryce srebra. Poszlismy na targ, omiotlismy wzrokiem architekture miasta i rano juz mnie nie bylo :)