Podroz z Udaipuru do Pushkaru (300 km) zajela troche ponad 7h. Autobus byl TRAGICZNY. Podskakiwal jak na trampolinie, wiec przepalam moze lacznie 2 godziny... Obolala wylalam sie z autobusu po 5.00 w Ajmer, skad nastepny autobus zawiozl nas do Pushkaru. W tym czasie poznalam 2 Szwajcarki i Fina, ktory - jak sie okazalo - byl w tym samym hotelu co ja w Udaipurze.
Znalezienie rozsadnego hotelu (glownym kryterium byl standard), zajelo nam blisko 2h.
Razem z Kimma (Fin) wybralismy sie na 3- godzinny spacer na pobliska gore, z ktorej widok odslanial caly Puskar i okolice. Po drodze poznalismy Szweda, ktory jest archeologiem i podrozuje od Istambulu przez Iran, Turkmenistan, przez Tybet, Chiny, Nepal, Indie i nie wiem co jeszcze.
Zabawne. Kiedy przed wyjazdem zastanawialam sie, czy nie pojechac z kims, wiekszosc moich znajomych i bliskich powiedziala '5 tygodni?? no way'. Tutaj, niemal kazdy kogo spotykam, podrozuje 3, 4, 5 miesiecy, pol roku, rok. Kiedy mowie im, ze jestem tu miesiac, patrza na mnie z politowaniem jak na malego psiaka i mowia 'ooo, nie zdazysz nawet dobrze poczuc tego miejsca...'
So true.
Mam wrazenie, ze czas przeplywa mi przez palce. Chcialabym tu zostac z pol roku. Chcialabym pojechac do Nepalu. Zobaczyc Kambodze. Sri Lanke.
Czuje, ze wroce tu szybciej, niz przypuszczam.
Sam Pushkar.... No. Moze byc :)